Dzień 1. Po wielu burzliwych dyskusjach, w tym roku postanowiliśmy spędzić nasze greckie wakacje na małej i urokliwej wyspie Zakynthos. Bez pospiechu, bo aż dwa tygodnie, słodkiego” nic nie robienia”. Choć w naszym przypadku nie ma „nic nie robienia” i staramy się wypoczywać aktywnie. Dzień przed wyjazdem przeczesując internet, w poszukiwaniu informacji na temat celu naszej podróży znalazłem Zante Magic Tours i był to strzał w dziesiątkę. Ponieważ mieszkamy niedaleko autostrady A1, nie każdy ma takie szczęście w tym kraju mieszkać niedaleko autostrady i to jeszcze czynnej, droga na lotnisko niespełna 200km do Trójmiasta minęła bardzo szybko. Za to na lotnisku, już w mniej komfortowych warunkach spędziliśmy kilka godzin czekając na opóźniony samolot. Zważywszy jednak na masowe tego lata bankructwa biur podróży, tylko taki dreszczyk emocji nie był nam straszny. Ponieważ na miejsce dolecieliśmy późno w nocy, podczas transferu z lotniska do hotelu było nam dane podziwiać tylko nocne życie wyspy. O poranku natomiast przywitały nas takie widoki.